niedziela, 6 marca 2016

Specyficzność szósta

- Wszystko wzięłaś? – pyta babcia.
- Tak babciu – odpowiadam po raz setny dzisiejszego dnia.
- Ale wiesz, że możesz przyjeżdżać?
- Jasne babciu, przyjadę niedługo – obiecuję.
- Ehe, jasne – kiwa głową z politowaniem. – Dobrze wnusiu, bądź tam szczęśliwa z tym swoim chłopcem – całuje mnie w policzek. – Kocham cię, Aduś.
- Ja ciebie też – przytulam ją mocno wdychając charakterystyczny zapach babcinego domu próbując  pokrzepić się nim jakoś przed wyjazdem do Modeny.
Kilka godzin później jestem już w swoim mieszkaniu. Staję w korytarzu i wsłuchuję się w ciszę jakby czekając aż nagle niewiadomo skąd odezwie się jakiś głos.
Całkiem zwariowałaś, Ada.
Rozpakowanie zajmuje mi około godziny po czym znów narzucam na siebie kurtkę i wychodzę z mieszkania. Kieruję się w stronę baru. Powoli wchodzę do budynku i widzę, że jest tu bardzo mało klientów. Aż dziwne. Przy barze stoi Vit. Nie zauważa mnie więc podchodzę skradając się, wchodzę za kontuar po czym zakrywam mu oczy dłońmi.
- Zgadnij kto to – mówię.
- Ada – odpowiada bez wahania.
- Niezły jesteś – zdejmuję dłonie z jego twarzy.
- Jak dobrze, że wróciłaś – przytula mnie bardzo mocno, a ja przymykam oczy bo jest mi teraz tak bardzo dobrze. 
- Ja też się cieszę.
- Brakowało mi ciebie – szepcze w moje włosy.
- Mi ciebie też – opowiadam cicho. – Jest Salvadore? – pytam odsuwając się od niego.
- Chcesz wrócić?
- A nie chcesz mnie tu z powrotem? – unoszę brwi.
- Jasne że chcę. Jest u siebie – puszcza mi oczko. Uśmiecham się i idę do gabinetu właściciela.
- Puk, puk – mówię wchodząc do środka.
- Ada – uśmiecha się szeroko na mój widok. – Wróciłaś – wstaje z miejsca z szeroko otwartymi ramionami by mnie przytulić. Zamykam drzwi i tonę na chwilę w jego ramionach.
- Siadaj, siadaj, już daję ci nową umowę kochanie.
- Skąd pomysł, że chcę wrócić? – siadam. Nieruchomieje w pół kroku.
- A nie chcesz?
- Tak tylko chciałam cię sprawdzić – szczerzę się. – Jasne, że chcę. Gdzie mam podpisać? – zacieram ręce. Powrót do Modeny cieszy mnie sam w sobie.
Gdy umowa jest podpisana wychodzę z gabinetu.
- Alice nie ma? – pytam Vita.
- Będzie jutro. Dzwoniłaś do niej że przyjeżdżasz?
- Nie. To było nieplanowane – bąkam.
- Chyba jak całe twoje życie. Ale skoro wracasz do pracy to znaczy, że zostajesz – stwierdza.
- Póki co zostaję, ale teraz już muszę lecieć bo jestem naprawdę zmęczona. Do jutra – daję mu buziaka w policzek.
- Do jutra. – uśmiecha się.

Wychodzę z budynku z wielkim uśmiechem na twarzy. Powoli zaczynam wracać na stare śmieci. Teraz przyszła pora na najważniejszą część moje powrotu tutaj. Spotkanie z Matteo. Ale na to jeszcze przyjdzie pora. Jestem już zmęczona, jest ciemno, zimno i późno.
I chyba jednak nie jestem jeszcze do końca gotowa. Muszę sobie jeszcze dokładnie w głowie ułożyć co ja mam mu właściwie powiedzieć.
Nagle ktoś łapie mnie za łokieć, a ja krzyczę przerażona i odskakuje w bok jak poparzona. Cała drżę. Patrzę na osobnika przerażonymi i szeroko otwartymi oczami.
- Adka? – pyta niedowierzając.
- Cześć Matteo – szepczę spuszczając wzrok na ciemny asfalt. Jednak życie postanowiło, że spotkam się z nim dzisiaj bo czemu by nie?
Już wiem, że wie. Domyślił się.
- Wróciłaś? – zadaje pytanie.
- Jak widać – odpowiadam.
- Cieszę się, że cię widzę. Brakowało mi ciebie. – mówi.
- Miło mi to słyszeć.
- Mogę zapytać?
- Zależy o co chcesz zapytać – przez sekundę lub dwie patrzę mu w oczy, a potem znów spuszczam wzrok.
- O twoją reakcję… na mój dotyk – odpowiada cicho.
- Nie za bardzo chcę rozmawiać. Zresztą śpieszy mi się. A poza tym, co było  w niej takiego dziwnego?
- Ada, czy ty…. Czy ciebie…. Czy …. – Jąka się - Czy ciebie – przełyka głośno ślinę – zgwałcono cię? – utrzymuję  z nim kontakt wzrokowy. W jego oczach widać taki ból, że ściska mi on serce, a potem rozgrywa na drobniusieńkie kawałeczki, natomiast w moich oczach pojawiają się łzy, które zaczynają spływać po policzkach.
- Aduś… - podchodzi bliżej po czym delikatnie łapie mnie za dłoń, po której smyra kciukiem, a potem przytula. Najpierw delikatnie do siebie przyciąga, a później przyciska mocno do swojej klatki piersiowej jakby bojąc się, że zaraz mu ucieknę. Ja natomiast przywieram do niego nie pozostawiając pomiędzy naszymi ciałami ani milimetra wolnej przestrzeni i mocno zaciskam palce na materiale jego kurtki na plecach. Zaczynam szlochać i nie mogę przestać. Piano cierpliwie tuli mnie do siebie, głaszcze i całuje w głowę próbując uspokoić.
- Pojedziemy do mnie? – pyta cicho kiedy troszkę się uciszam. Cała się spinam. – Nie zostawię cię samej w takim stanie. Chodź. – naciąga mi na głowę kaptur i prowadzi do swojego samochodu. Otwiera drzwi, a ja wślizguję się na przednie siedzenie. Po chwili ruszamy,  a po kilku minutach jesteśmy pod blokiem siatkarza. Mimo moich protestów środkowy upiera się i bierze mnie na ręce bo jak twierdzi, jestem zbyt słaba żeby sama dojść na drugie piętro. Uciszam się więc i przytulam twarz do jego ramienia. Wchodzimy do mieszkania Włocha, a ja jestem już ledwo przytomna. Matteo pomaga mi zdjąć kurtkę oraz buty po czym użycza mi swojej koszulki bym miała w czym spać. Ścieli łóżko w sypialni po czym każe mi się położyć i przykrywa kołdrą. Ma zamiar wyjść, ale w panicznym geście chwytam go za dłoń.
- Zostań, proszę – mówię cichym i ochrypłym od płaczu głosem.
- Zaraz wrócę, obiecuję – mimo to nie zwalniam uścisku. – Zaufaj mi, zaraz jestem przy tobie – całuje mnie w czubek głowy. Dopiero wtedy puszczam jego dłoń i pozwalam wyjść. Sama kładę głowę na poduszce i próbuję czekać na środkowego by sprawdzić czy na pewno mnie nie oszukał. Powieki są ciężkie jak ołów.
Zmęczenie podróżą daje o sobie znać. Po chwili czuję jak materac się ugina, a obok mnie kładzie się Matteo. Chyba nie do końca wie jak ma się zachować więc sama przysuwam się do niego jak najbliżej, a on delikatnie obejmuje mnie ramieniem. Dopiero teraz czuję się bezpiecznie i mogę zasnąć.


---
Historia Ady i Matteo nieuchronnie zbliza się do końca. Zostały jeszcze dwa rozdziały i pożegnay się z nimi :)
Jeżeli czytacie to dajcie malutki znak tam na dole w komentarzach :)
Pozdrawiam ;**

3 komentarze:

  1. Jak to koniec?!
    Dopiero tu trafiłam :)
    Jezu jakie to boskie <3 <3
    Jak skończysz to napiszesz coś jeszcze? (Może jakiś Francuz ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    Ps. Zapraszam do mnie :)

    http://love-spectrum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejejejeje! Zgłaszam reklamację! Nie zgadzam się, żeby koniec nadszedł tak szybko :( Ale mam nadzieję, że w ciągu tych dwóch rozdziałów zdążą się zejść:D
    pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja byłam pewna że już komentowałam! no trzeba się poprawić :D i tak... podzielam zdanie przedmówczyń... że jaki koniec przepraszam bardzo? no ja wiem że on od początku miał być krótki no ale aż taki krótki? Ej, no! Rozdział świetny, ale to nic nowego :D No i cóż czekam na ten nieuchronny, przedostatni rozdział :/
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń